Suszone pomidorki koktajlowe
Każdy z nas ma w kuchni takie produkty, bez których nie wyobraża sobie gotowania. Ja również. Z pewnością jest to masło orzechowe, biała fasola i suszone pomidory. Nawet jeśli danego dnia ich nie wykorzystuję, czuję się pewniej mając je pod ręką.
W tym roku, w ogrodzie mojej Mamy, pomidorki obrodziły wyjątkowo mocno. Krzaki są pełne jędrnych, pięknych pomidorów, zaś w powietrzu unosi się ich wspaniały zapach. Również pomidorki koktajlowe pojawiły się w ilości większej niż zwykle. Jest ich mnóstwo. We wszystkich kolorach, słodkie niczym truskawki, dojrzałe i piękne. Jemy je na bieżąco, by maksymalnie skorzystać z ich dobrodziejstw, ale i tak nie jesteśmy w stanie wykorzystać wszystkich. Pomyślałam więc, że tym razem je ususzę. Będą dumnie gościć w mojej spiżarni.
To był wspaniały pomysł. I wiem, wiem.. przetwory robi się na kiedyś, na zimę, na smutne czasy, w których nie ma świeżych warzyw.. Ale nie mogłam się powstrzymać. Otworzyłam słoiczek. Ale tylko jeden, przysięgam!
Och jakże to było dobre.. Słodko - słone pomidorki, nie za bardzo ususzone, nadal mięsiste. Tłuściutkie od oliwy i pachnące ziołami. Uczta dla zmysłów. Co ciekawe, smakują zupełnie inaczej niż te sklepowe. Inaczej znaczy o niebo lepiej. W jednym małym pomidorku jest tak wiele smaku, że zamykając oczy, automatycznie przenosimy się do bujnego ogrodu, siadamy pod pomidorowymi krzakami, podczas gdy powietrze nasycone jest ich boską wonią.
Marzenie, marzenie..
Koniecznie zróbcie i spróbujcie tych wspaniałych pomidorków! Są doskonałe!
W tym roku, w ogrodzie mojej Mamy, pomidorki obrodziły wyjątkowo mocno. Krzaki są pełne jędrnych, pięknych pomidorów, zaś w powietrzu unosi się ich wspaniały zapach. Również pomidorki koktajlowe pojawiły się w ilości większej niż zwykle. Jest ich mnóstwo. We wszystkich kolorach, słodkie niczym truskawki, dojrzałe i piękne. Jemy je na bieżąco, by maksymalnie skorzystać z ich dobrodziejstw, ale i tak nie jesteśmy w stanie wykorzystać wszystkich. Pomyślałam więc, że tym razem je ususzę. Będą dumnie gościć w mojej spiżarni.
To był wspaniały pomysł. I wiem, wiem.. przetwory robi się na kiedyś, na zimę, na smutne czasy, w których nie ma świeżych warzyw.. Ale nie mogłam się powstrzymać. Otworzyłam słoiczek. Ale tylko jeden, przysięgam!
Och jakże to było dobre.. Słodko - słone pomidorki, nie za bardzo ususzone, nadal mięsiste. Tłuściutkie od oliwy i pachnące ziołami. Uczta dla zmysłów. Co ciekawe, smakują zupełnie inaczej niż te sklepowe. Inaczej znaczy o niebo lepiej. W jednym małym pomidorku jest tak wiele smaku, że zamykając oczy, automatycznie przenosimy się do bujnego ogrodu, siadamy pod pomidorowymi krzakami, podczas gdy powietrze nasycone jest ich boską wonią.
Marzenie, marzenie..
Koniecznie zróbcie i spróbujcie tych wspaniałych pomidorków! Są doskonałe!
Suszone pomidorki koktajlowe:
- 2 kg pomidorków koktajlowych
- 1 łyżeczka soli
- kilka ząbków czosnku
- kilka liści laurowych
- kilka kaparów
- olej roślinny/oliwa z wytłoczyn oliwek
Pomidorki pokroić na połówki. Poukładać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, lekko posolić. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 100 stopni C i piec około 4 godzin. Po tym czasie piekarnik wyłączyć i otworzyć. Pomidorki pozostawić w nim na kolejną godzinę. Po tym czasie przełożyć do niewielkich, wyparzonych słoiczków. Do każdego dodać kawałek czosnku, kapar i liść laurowy. Olej rozgrzać, prawie do wrzenia i gorącym zalać pomidorki. Zakręcić i postawić na denkach do zawekowania.
Jeśli chcecie, możecie zamiast suszyć pomidorki w piekarniku, wykorzystać suszarkę do warzyw. Suszenie przeprowadźcie wtedy zgodnie z rozpiską na opakowaniu.
Smacznego!
Wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietny pomysł. Dziękuję za dodanie do akcji psiankowatej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńJeden słoiczek po prostu trzeba otworzyc i już. Ja to nazywam kontrolą jakości ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny wpis w akcji pomidorowej :)
Oj tak !! :) Kontrola jakości obowiązkowa :)
UsuńOby się tylko dało zaprzestać na jednym słoiczku ;)